Światowy Dzień Zwierząt został ustanowiony w 1931 roku we Florencji, w Polsce został zorganizowany po raz pierwszy w 1993 roku (Sejm podjął ustawę w 2006 roku). Rozbieżność między tymi datami daje do myślenia. Podpisanie ustawy o ochronie zwierząt nastąpiło w naszym kraju 4 lata później. Dopiero w tej ustawie znalazł się zapis, że „zwierzę nie jest rzeczą”. „Oficjalnie” więc tylko od kilkunastu lat zwierzęta mają w Polsce jakiekolwiek prawo i nie zaliczają się do rzeczy, „praktycznie” według mnie w minimalnym stopniu od niedawna. Mamy wiele do nadrobienia, a to Święto jest znakomitą okazją do nagłaśniania hasła, iż jesteśmy zwierzętom winni szacunku i opieki.
Chwała fundacjom i organizacjom, a także pojedynczym osobom zaangażowanym w pomoc zwierzętom za to, że z tak wielkim zapałem i determinacją starają się zmienić świadomość społeczną dotyczącą traktowania zwierząt. Czasami to zadanie wydaje się walką z wiatrakami. Nie wszyscy są reformowalni, nie wszyscy chcą zmienić swoje nastawienie, niektórzy z niewiedzy, niektórzy ze złości, niektórzy dlatego, że w ich rodzinie od pokoleń zwierzęta żadnych praw nie miały. Niektórzy ludzie też nie są w stanie pojąć, że można inaczej traktować zwierzęta. Zmiany mimo, że zachodzą powoli, są widoczne. Przecież każde życie się liczy. Niestety, nie uratujemy wszystkich stworzeń, ale dla tego jednego jedynego otwieramy drzwi do raju na ziemi, uwalniamy go od bólu, cierpienia i samotności, dajemy mu godne życie u boku kochającego człowieka, bo przecież „na tym pieskim świecie to się bardzo liczy, by iść na sześciu łapach i na jednej smyczy.”*. Uratowanie nawet pojedynczego życia daje siłę do działania i jest największa motywacją, oby tych uratowanych pojedynczych żyć było jak najwięcej.
Osoby, które kochają zwierzęta powinny zatem podwójnie, również za tych, którzy nic w tym kierunku nie robią, pomagać słabszym istotom. Kiedy następnym razem będziemy rozpieszczać naszego pupila nowym legowiskiem, zabawką, wyszukanymi karmami czy smakołykami, pomyślmy też o tych, które nic nie mają i starajmy się chociaż najmniejszym gestem im pomóc, każdy z nas może dać chociażby chwilę radości bezdomnym zwierzętom, a dla takich chwil przecież warto żyć.
Na zdjęciu: mieszkańcy Przytulisk u Wandy (Przyborówko – Rusiec)
*Marek Majewski
Jeśli podobał Ci się artykuł zapisz się do naszego newslettera, aby być na bieżąco z nowymi wpisami. A jeśli masz w domu zwierzaka koniecznie zajrzyj do nas również na www.petside.pl.